jak wrzucał to kucał

829 views, 20 likes, 0 loves, 7 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from Atenka i jej przyjaciele: Ciąg dalszy wczorajszej imprezy :). Atenka i Wenus jak dwie ryby w wodzie :). Dodam, że nikt A ktoś tu wrzucał ostatnio filmik z meczu jak wygląda szpital na narodowym https://www.facebook.com/dziejesiewwarszawie/posts/7214412995250732? https://t.co/8yjBG8kanL Czasem będę tu wrzucał takie i podobne wpisy, żeby wlać trochę wiary i nadziei w czasach strachu i terroru. Jeśli nie chcecie tego widzieć, przycisk anulowania polubienia strony jest gdzieś tu obok, znajdziecie. Mała stokrotka czuła się szczęśliwa, jak gdyby to było wielkie święto, a przecież był to tylko poniedziałek; wszystkie dzieci uczyły się w szkole; podczas gdy dzieci tkwiły w ławkach i uczyły się tam czegoś - stokrotka tkwiła na swej zielonej łodydze i również się uczyła od ciepłego słońca i od wszystkiego, co ją otaczało, jaki Bóg jest dobry. Drodzy państwo wpadłem przed chwila na pomysł , ze co jakiś czas będę wrzucał na naszym fanpage „produkt dnia” #produktdnia na który dam duża promocje nonton film after 2019 sub indo rebahin. Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. 03 lutego 1996 | Prawo | WB Skrzynka na listy Jak wrzucał, to kucał Instalacje zabezpieczające budynki, jak choćby kraty czy domofony, nie mogą ograniczać listonoszom dostępu do skrzynek na korespondencję -- postanawia rozporządzenie ministra łączności z 13 listopada ub. r. obowiązujące od soboty. Najwyższa przegródka w skrzynce na... Dostęp do treści jest płatny. Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną. Ponad milion tekstów w jednym miejscu. Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej" ZamówUnikalna oferta KŁAMSTWO I FAŁSZERSTWO WZOROWEGO KATOLIKA J. BIZONIA Kłamczuch - osoba, która świadomie podaje fałszywe informacje (kłamstwa). GRZESIU KŁAMCZUCH - Wrzuciłeś Grzesiu list do skrzynki, jak prosiłam? – List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła! – Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie! – Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię! – Oj, Grzesiu kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! – Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci! – Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo. – No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo: List był do wuja Leona, A skrzynka była czerwona, A koperta...no, taka... tego... Nic takiego nadzwyczajnego, A na kopercie – nazwisko I Łódź... i ta ulica z numerem, I pamiętam wszystko: Że znaczek był z Belwederem, A jak wrzucałem list do skrzynki, To przechodził tatuś Halinki, I jeden oficer też wrzucał, Wysoki – wysoki, Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał, I jechała taksówka... i trąbił autobus, I szły jakieś trzy dziewczynki, Jak wrzucałem ten list do skrzynki... Ciocia głową pokiwała, Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia: – Oj, Grzesiu, Grzesiu! – Przecież ja ci wcale nie dałam – Żadnego listu do wrzucenia!... Julian Tuwim Dla kłamczucha i oszusta każda okazja jest dobra aby zademonstrować swoje prawdziwe oblicze. I jakże jest już źle z takim człowiekiem kiedy wypowiedzenie czegoś fałszywego przynosi mu tyle zaszczytu i dumy. Nie robi tego człowiek, który ma w sobie chociaż deko sumienia, deko szlachetnej cnoty, odrobinę człowieczeństwa i chociaż maleńki okruszek szacunku do Boga. Kim trzeba być, aby nawet na chwilę się nie zawahać w niszczeniu drugiego człowieka, w dodatku używając najwytworniejszej formy fałszu i wszystko po to aby innym zamydlić oczy w imię własnej egoistycznej sprawy, osobistych porachunków, podburzając tłum ludzi jakbym była wrogiem Narodu Polskiego czy jakiegokolwiek na świecie?! Bo Panu Bizoniowi podobno moja wiara nie pasuje! ... a tak naprawdę o co mu chodzi? Kim trzeba być aby kłamać w żywe oczy Bogu... i jest to ktoś, kto posługuje się na co dzień przydomkiem "idealny", kochający rodzinę, ludzi, Boga, Chrystusa, uważający się za najważniejszego w kraju patriotę. Panie Józefie Bizoń, kłamstwo i fałsz to nie moja religia, to nie moje wychowanie, za takie rzeczy w moim domu była porządna kara ... to nie moja szkoła,... nie wyrosłam na kłamczucha ani oszusta. Ale Józef B. widać czuje się w takim klimacie szczęśliwy. Widać, że kłamstwo, fałsz, zakłamanie dobrze wpływa na jego codzienny nastrój, a szczególnie kiedy przekręt się udaje. I nie zważa na to, że może zniszczyć człowieka... a po zniszczeniu człowieka "uczciwe" Bizonisko świętuje na jego zgliszczach... jeszcze pozostała mu ta Vismaya, ale ta się nie daje to trzeba ją załatwić sposobem jak to mówi "uczciwina" Jose ... "na żyda" ... sam "poczciwina" Josef mało może to podburza tłumy, liczy na samosąd ludzi, jak niegdyś faryzeusze uczynili to Jezusowi Chrystusowi... taki bogobojny ale do szpiku kości przesiąknięty demoniczną energią... robota w białych rękawiczkach. I nie na darmo mój dziadek Dąbrowski prawił: dziecko moje uważaj na takich, co to modlą się pod figurą bo mają potężnego diabła za skórą. Jestem czcicielką wolności, jestem tolerancyjna ... ale w tym przypadku czuję się głęboko zraniona i upokorzona atakiem takiego wyznawcy Chrystusa ... i myślę, zwykłemu łobuzowi bym odpuściła, ale nie takiemu wyznawcy Chrystusa... STOP KOŚCIÓŁKOWI OBŁUDNICY w niszczeniu innych ludzi!!! Toteż jeszcze raz oświadczam, że nie chcę mieć nic wspólnego z wyznawcami takiej religii, która wyprodukowała w swoich ogrodach takie owoce: kłamczuchów, oszczerców, fałszerzy i innych maści szkodników. Fałszerz, kłamczuch, oszczerca wykorzystuje poklask niewiedzy i zabobonu tłumu i buduje lochy dla ludzi niewinnych, pragnie ich wiecznego bólu ... i jak sam pięknie naucza innych pełen z siebie dumy, jak to trzeba czerpać nauki od Goebbelsa i Orwella ... "kłamstwo wypowiedziane 1000 razy staje się prawdą"... toteż do nudności powtarza w kółko swoje kłamstwa, gdzie tylko mu się nadarzy. Tutaj znajdziecie "zrzut ekranu" z jego twórczości ściągnięty z netu (LINK!), i proszę porównać przez stałych czytelników naszą stronę główną i sens moich słów na niej zawartych z fałszerstwem J. Bizonia. Jak pięknie porobił dopiski sugerując, że jesteśmy różokrzyżowcami i bogaci w różne filie w wielu dużych miastach w Polsce. Niestety Panie Bizoń, tą stronę "Rose of Sharon" od 8 lat prowadzą tylko 2 osoby i żadnych filii czy innych połączeń z nikim nie mamy, nie jesteśmy żadnymi różokrzyżowcami, czy zielonoświątkowcami, czy inną religią czy sektą, tylko wielką biblioteką wiedzy, dajemy ludziom wiedzę i mądrość na tematy mistyczne, o naturalnym leczeniu, o niebezpiecznych dla ludzi zagrożeniach i o wszelkich formach manipulacji jakie niesie ze sobą NWO, jednym słowem bronimy życia i te wszystkie informacje dawane są przez nas zupełnie za darmo ... czy pan w to wierzysz czy nie ... i NIESTETY, PANIE KŁAMCZUCHU, to co pan robi jest już ukartowanym oszustwem w celu zwiedzenia ludzi na własny użytek, w celu dokonania na mnie własnej egzekucji... i tu zachodzi jedno wielkie pytanie: dlaczego Józefowi Bizoniowi przeszkadzają informacje, które budzą Naród Polski i bronią go przed ludobójstwem? I zachodzi jeszcze jedno pytanie kim pan jesteś i grupa z którą pan współpracujesz atakując naszą stronę, skoro tacy ludzie, którzy pracują dla Narodu Polskiego tak panu przeszkadzają i pan ich niszczysz jak ostatnich szubrawców... za to że pokazujemy im drogę do zdrowia, do wolności, do lepszego życia? Naprawdę to niegodziwe, szczególnie dla tak zacnego wyznawcy Kościoła Katolickiego... i niestety, to dzięki takim jak pan, ludzie uciekają z niego. To głównie zasługa wyznawców kościoła rzymskokatolickiego... i jeszcze jedno wielkie pytanie dlaczego kościół katolicki nie ochrania nas przed tym ludobójstwem, przed szczepionkami, chemioterapią... przecież to już lekarze krzyczą, że dzieje się ludziom w tych aspektach krzywda... i chciałabym wiedzieć czemu kościół milczy? Czemu nie obchodzi ich los ludzi, którzy muszą przedwcześnie umierać? Josef Bizoń z Boguchwały jak widać kłamczuch i kanciarz z niego niemały ... i proszę się zapoznać jak wspaniale manipuluje "faktami" - jak to on nazywa swoje fałszerstwa i bezczelnie podsuwa ludziom jako prawdziwe ... każdy kto jest naszym czytelnikiem dobrze zna tą stronę i doskonale wie jak ona wygląda oryginalnie i wie kto ją prowadzi ... nigdy nie było na niej kontaktu z miastami, które JB tu sfałszował... oszuście, pamiętaj, Bóg nie jest głupcem nie nabierzesz Go na swoje manipulacje, tak ci zaplącze rączki, że sobie ich nie rozplączesz, bo się głupcze na swoją mądrość nabierzesz. To tylko wymysł chorej wyobraźni pana Josefa Bizonia z Boguchwały, tak, tak Bizoniu miły, ty nie Polak a nawet nie Żyd, ty wywodzisz się z plemienia żmijowego z herbu "krętacz". Zanim wyprodukował ten paszkwil roznosił po necie wieści, że jestem żydówką i też mnie próbował wynarodowić z polskich korzeni ... nie udało się, stworzył nowe dzieło ... nie wiem już które ...? I nie wiem ilu już ludzi, załatwił tak "na żyda" ... i tak na cacy i bez mydła ... Polak niszczy Polaka. I myślał sobie Józek, że natworzy bzdur kupę, które jego krzywoprzysięzcy zatwierdzą wspólnym chórem, opublikuje paszkwil na necie, klakierzy poklaskają i będzie już spokojnie czekał jak świat mnie rzuci na wieczne potępienie ... i myślał sobie Josek, że to fałszerstwo wyszło mu super... dołożył naklejkę na zderzak, wzniósł ręce do Boga, wezwał Archanioła Michała i błaga nieustannie aby mu pomogli zemścić się na Vismayi, bo ta ma w sobie diabła... więc chyżo pokrzykuje za nią - "precz do piekła szatanie" ... i myślał sobie Josef, że stanie się bohaterem roku a został tylko bohaterem pożałowania godnego komiksu ... ot, i taki wizerunek wystawia sobie polski wzorowy katolik ... a tak naprawdę chodziło Josefowi by uczynić czystkę etniczną z polonusami, i tymi co śmią wierzyć inaczej, i mieć czakry i Kundalini... a najlepiej to ich całkiem wynarodowić i na zawsze zapomnieć, że tacy kiedyś na tej ziemi żyli. Oj ludu mój ludu, z taką mądrością słabo cię widzę ... "Wszechświat i twoja głupota nie mają końca..." Vancouver 12 Jan. 2015 WIESŁAWA Scenariusz apelu został przygotowany dla uczniów klas I-III. Powstał z potrzeby przedstawienia twórczości Juliana Tuwima z okazji uroczystości poprzedzających nadanie szkole imienia tego poety. Akcja dzieje się na stacji kolejowej wśród ludzi oczekujących na pociąg. W scenariuszu mozna rozbudować końcową rolę Michałów i przenieść się z akcją do świata zwierząt. SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA “PASAŻEROWIE Z LOKOMOTYWY” na podstawie wierszy Juliana Tuwima (Za kurtyną dzieci głośno skandują) BUCH! JAK GORĄCO! UCH! JAK GORĄCO! PUFF! JAK GORĄCO! (Na scenę wchodzi maszynista i gwiżdże.) MASZYNISTA: Uwaga! Uwaga! Pociąg “Fantazja” relacji Wierszykowo – Tuwimowo wjedzie na stację Szkoły Podstawowej nr 19. Podróżnych prosimy o zajmowanie miejsc i zamknięcie drzwi. (Maszynista gwiżdże i wychodzi za kurtynę.) (Ruch pasażerów - Dzieci biegają, chodzą w różne strony, spoglądają na zegarek, nerwowo oczekując na pociąg. Dźwięk nadjeżdżającego pociągu.) I Fragment wiersza “LOKOMOTYWA” (w wykonaniu dzieci schowanych za kurtyną) Stoi na stacji lokomotywa, Ciężka, ogromna i pot z niej spływa: Tłusta oliwa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha, Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha: Buch – jak gorąco! Uch – jak gorąco! Puff – jak gorąco! Uff – jak gorąco! Już ledwo sapie, już ledwo zipie, A jeszcze palacz węgiel w nią sypie. (Na scenę wchodzi maszynista.) MASZYNISTA: Uwaga! Uwaga! Pociąg “Fantazja” relacji Wierszykowo – Tuwimowo wjechał na stację Szkoły Podstawowej nr 19. Podróżnych informujemy, że pociąg ze stacji Jastrzębie Zdrój odjedzie do Tuwimowa z 20 minutowym opóźnieniem. Bardzo przepraszamy za zaistniałe utrudnienia. (Maszynista gwiżdże i wychodzi za kurtynę.) (Na scenę wchodzą pasażerowie pociągu): Zosia- Samosia, Hilary, recytatorzy1-3. Hilary siada na ławce i czyta gazetę; Zosia- Samosia skacze na skakance, za nią recytatorzy 1-3 krzyczą: “ZOCHA- SAMOCHA”. Chwilę później wybiegają z głośnym śmiechem, za uciekającą Samosią, za kurtynę. Hilary ze zgorszeniem patrzy za wychodzącymi dziećmi (okulary wkłada do kieszeni); próbuje dalej czytać, ale nie widzi bez okularów. Wchodzi rodzina Tralalińskich, która siada na przeciwległej ławeczce. Następnie wchodzą ciocia, Grześ Kłamczuch, pani i siadają obok Hilarego. GRZEŚ: - Ciociu? Co to za ludzie? CIOCIA: - Gdzie Grzesiu? GRZEŚ: - O tam!.... Popatrz!.... CIOCIA: - Nie mam pojęcia. Przestań się wreszcie wiercić! Bądź grzeczny! PANI: - Jak to! Pani nie wie? To przecież Tralalińscy.(Patrzy ze zgorszeniem na ciocię.) CIOCIA: - Kto?... Pierwsze słyszę! II Wiersz “O PANU TRALALIŃSKIM” PANI: - W Śpiewowicach, pięknym mieście,Na ulicy WesolińskiejMieszka sobie słynny śpiewak,Pan Tralisław Tralaliński. (Przedstawia członków rodziny wskazując ich dłonią.)Jego żona – Tralalona,Jego córka – Tralalurka,Jego synek – Tralalinek,Jego piesek – a kotek? Jest i kotek,Kotek zwie się tego jest papużka,Bardzo śmieszna dzień rano po śniadaniuZbiera się to zacne grono,By powtórzyć na cześć mistrzaJego piosnkę podniesie pan TralisławSwą pałeczkę – tralaleczkę,Wszyscy milkną, a po chwiliŚpiewa cały chór piosneczkę: (Tralaliński dyryguje pałeczką, a rodzina śpiewa.)“Trala tralaTralalalaTralalala Trala trala!”Tak to pana TralisławaJego świetny chór tralalują,A sam mistrz batutę ująłI sam w śpiewie się rozpala: (Tralaliński sam zaczyna śpiewać.)“Trala trala tralalala!” PANI: - Taka zatem to rodzinka. (Tralaliński podnosi się z ławki.) Tralaliński: - Chodźmy do pociągu, bo może nam odjechać. Pośpieszmy się. (Rodzina Tralalińskich podnosi się z ławki i idzie za Tralalińskim w stronę pociągu.) GRZEŚ: - Ciociu! Mogę iść z nimi do pociągu? CIOCIA: - Nie - moje dziecko!Przepraszam pana, gdzie tu jest skrzynka pocztowa? Muszę wysłać list. HILARY: - Może przy głównym wejściu? Nie widzę, bo zgubiłem okulary. A może ktoś mije ukradł!! (szuka, wychodzi) GRZEŚ: - Ciociu, ciociu, ja poszukam skrzynki pocztowej. CIOCIA: - Idź Grzesiu i wrzuć list do niej. ZOSIA- SAMOSIA: (wbiega) - Ja wyniosę list, ja robię wszystko sama (przechwala się). GRZEŚ: - Ty Zośka już się tak nie chwal. Ja sobie też poradzę. Prawda ciociu? CIOCIA: - Ależ oczywiście Grzesiu. No idź już, tylko się nie spóźnij na pociąg. Pamiętaj, żeodjeżdża za 20 minut. GRZEŚ: - Dobrze Ciociu! Biegnę, biegnę. (Grześ wybiega za kurtynę.) III Wiersz “ZOSIA- SAMOSIA”( Bohaterka skacze na skakance, zza kurtyny wybiegają 3 koleżanki – recytatorki 1-3. Na ławce siedzi ciocia i robi na drutach szal dla Grzesia.) - Jest taka jedna ją Zosia- Samosia,Bo wszystko: ZOSIA: - “Sama! Sama! Sama!” - (do widowni) Ważna mi dama! - Wszystko sama lepiej wie, - Wszystko sama robić chcę, - Dla niej szkoła, książka, mama - Nic nie znaczą- ZOSIA: - Wszystko sama! - Zjadła wszystkie rozumy, - Więc co jej po rozumie? - Uczyć się nie chce- ZOSIA: - Bo po co ? - Gdy sama wszystko umie? - (ustawiają się dookoła bohaterki) A jak zapytać Zosi: - Ile jest dwa i dwa? ZOSIA: - Osiem! ( śmiech recytatorek po pomyłkach Zosi) - A kto był Kopernik? ZOSIA: - Król - A co nam daje Śląsk? ZOSIA: - Sól ! - A gdzie leży Kraków? ZOSIA: - Nad Wartą! - (groźnie): A uczyć się warto? (Zosia tupie nogą, wystraszone dziewczynki siadają na ławce, potrącając ciocię, która zgorszona wstaje i grozi im palcem) ZOSIA: - Nie warto! Bo ja sama wszystko wiemI śniadanie sama zjem,samochód sama zrobię,I z wszystkim poradzę sobie!Kto by się tam uczył, pytał,Dowiadywał się i czytał,Kto by sobie głowę łamał,Kiedy mogę sama, sama! - (nie dowierzając): Naprawdę sama? ZOSIA: - (tupie nogą, robi złą minę) S-a-m-a! Toś ty taka mądra dama? ZOSIA: - A, tak! A kto głupi jest? ZOSIA: - Ja! Sama! (Recytatorki wybuchają śmiechem, Zosia płacze, pokazując język schodzi ze sceny.) - No, dziewczyny, mamy ją z głowy, przybijcie “piątkę”! (wychodzą) IV Wiersz “O GRZESIU KŁAMCZUCHU I JEGO CIOCI” (Ciocia robi na drutach. Grześ wpada z piłką na scenę, Zabiera robótkę cioci, przymierza i rzuca na ziemię, dalej kopie piłkę.) CIOCIA: - Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam? GRZEŚ: - List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła. CIOCIA: - Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się, kochanie! GRZEŚ: - Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię! CIOCIA: - Oj, Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! GRZEŚ: - Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci! CIOCIA: - Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi - No, słowo daję! I pamiętam szczegółowoList był do wuja skrzynka była czerwona,A koperta... no, taka...tego...Nic takiego nadzwyczajnego... (w trakcie recytacji Grześ pokazuje)A na kopercie – nazwiskoŁódź...i ta ulica z pamiętam wszystko:Że znaczek był z Belwederem,A jak wrzucałem list do skrzynki,To przechodził tatuś jeden oficer też wrzucał,Wysoki — wysoki, Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał,I jechała taksówka.. i powóz...( za kurtyną dzieci wydają właściwe odgłosy)I krowę prowadzili... i trąbił autobus,I szły jakieś trzy dziewczynki, jak wrzucałem ten list do skrzynki...(Dzieci głośno za kurtyną.)Ciocia głową pokiwała, Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia: CIOCIA: - Oj, Grzesiu, Grzesiu!Przecież ja ci wcale nie dałamżadnego listu do wrzucenia!...(Ciocia ściąga pasek i goni Grzesia Kłamczucha przez całą scenę.) (Na scenę wchodzi pan Hilary i potyka się o leżącego chłopca. W tym czasie na ławce siada Murzynek i dziewczynka.) CHŁOPIEC: - Proszę uważać. HILARY: - Przepraszam, ale nic nie widzę. Zgubiłem okulary... Co ty tu robisz moje dziecko? DYZIO (leżący chłopiec): - Leżę sobie. HILARY: - Leżysz! A jak się nazywasz? DYZIO: - Dyzio Marzyciel HILARY: - A o czym marzysz? V Wiersz “Dyzio Marzyciel” DYZIO: - “Jaka szkoda, że te obłoczki płynąceNie są z waniliowego kremu...A te różowe –Że to nie lody malinowe...A te złociste, pierzaste –Że to nie stosy ciastek...I szkoda, że całe nieboNie jest z tortu czekoladowego...Jaki piękny byłby wtedy świat!Leżałbym sobie, jak leżę,Na tej murawie świeżej,Wyciągnąłbym tylko rękęI jadł...i jadł...i jadł...” HILARY: - Wstawaj marzycielu, bo Ci pociąg odjedzie. Ruchy!... Ruchy!! (Dyzio wstaje i szybciutko ucieka za kurtynę) HILARY: - (powoli odwraca się do tyłu i nagle zaczyna krzyczeć)-O ludzie! Czy ja dobrze widzę? (W jego stronę idzie dziewczynka) DZIEWCZYNKA: - A o co chodzi panie Hilary? HILARY: - O!... Tam!... Kto to jest? Bo jakiś inny! Pociemniało mi w oczach, czy co? DZIEWCZYNKA: - To Murzynek Bambo panie Hilary! Niech pan już znajdzie te swoje okulary i wreszcie przejrzy na oczy! HILARY: - Dobrze, dobrze!... Murzynek Bambo powiadasz serdeńko! A gdzie on mieszka? VI Wiersz “BAMBO” DZIEWCZYNKA: Murzynek Bambo w Afryce mieszka, Czarną ma skórę ten nasz koleżka. Uczy się pilnie przez całe ranki Że swej murzyńskiej “Pierwszej czytanki” Szkoda, że Bambo czarny, wesoły Nie chodzi razem z nami do szkoły.......(Wiersz mozna przedstawić w całości). HILARY: Oj, chyba szkoda. Ale nie wiesz przypadkiem, gdzie są moje okulary? DZIEWCZYNKA: Nie mam pojęcia! HILARY: Nie do wiary! (Chłopiec, jako narrator, ukryty jest za kurtyną) CHŁOPIEC: Biega, krzyczy pan Hilary:HILARY: “Gdzie są moje okulary? ....“Skandal! – CHŁOPIEC: - krzyczy – HILARY: “Nie do wiary!”Ktoś mi ukradł okulary!” CHŁOPIEC: Nagle – zerknął do lusterka... Nie chce wierzyć...Znowu zerka. Znalazł! Są. Okazało się, Że je ma na własnym nosie......(Wiersz mozna takze przedstawić w całości). HILARY: Nareszcie widzę, gdzie stoi mój pociąg. Wsiadam już, bo się spóźnię. (Hilary idzie w stronę pociągu) (Na scenę wpadają dwa tańczące Michały) VIII Wiersz “DWA MICHAŁY” Tańcowały dwa Michały, Jeden duży, drugi mały. Jak ten duży zaczął krążyć, To ten mały nie mógł zdążyć. Jak ten mały nie mógł zdążyć, To ten duży przestał krążyć. A jak duży przestał krążyć, To ten mały mógł już zdążyć. A jak mały mógł już zdążyć, Duży znowu zaczął krążyć. A jak duży zaczął krążyć, Mały znowu nie mógł zdążyć. Mały Michał ledwo dychał, Duży Michał go popychał, Aż na ziemię popadały Tańcujące dwa Michały. (Machały przewracają się i zasypiają na scenie) (Na scenę wchodzi maszynista. Gwiżdże.) MASZYNISTA: Uwaga! Uwaga! Pociąg “Fantazja” relacji Wierszykowo – Tuwimowo odjeżdża ze stacji Szkoły Podstawowej nr 19 w Jastrzębiu Zdroju. Podróżnych prosimy o zajmowanie miejsc i zamknięcie drzwi. (Maszynista gwiżdże i wychodzi za kurtynę.) IX Fragment wiersza “LOKOMOTYWA” (w wykonaniu dzieci schowanych za kurtyną) Nagle – gwizd! Nagle – świst! Para – buch! Koła – w ruch! Najpierw - powoli – jak żółw – ociężale, Ruszyła – maszyna – po szynach – ospale, Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, I kręci się, kręci się koło za kołem, I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej, I dudni, i stuka, łomoce i pędzi, A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost! Po torze, po torze, po torze, przez most, Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las, I spieszy się, spieszy się, by zdążyć na czas, Do taktu turkoce i puka, i stuka to: Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to, Gładko tak, lekko tak toczy się w dal, Jak gdyby to była piłeczka, nie stal, Nie ciężka maszyna, zziajana, zdyszana, Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana. A skądże to, jakże to, czemu tak gna? A co to to, co to to, kto to tak pcha, Że pędzi, że wali, że bucha, buch, buch? To para gorąca wprawiła to w ruch, To para co z kotła rurami do tłoków, A tłoki kołami ruszają z dwóch boków I gnają, i pchają, i pociąg się toczy, Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy I koła turkocą, i puka i stuka to: Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!... (Chłopcy budzą się i ze zdziwieniem rozglądają się wokół siebie) MICHAŁ I: - Michał! Michał! Wstawaj szybko! MICHAŁ II: - Co się stało? Co jest? MICHAŁ I: – Nie wiem!!... Ale mi się w głowie kręci. MICHAŁ II: - Mnie też. To chyba od tego tańcowania. Popatrz! Nie ma naszego pociągu. Jak teraz dojedziemy do naszego Tuwimowa? MICHAŁ I: - Nie martw się. Mam świetny pomysł! Przeczekamy w Jastrzębiu. Odjedziemy za rok następnym pociągiem. Tu też jest wesoło. MICHAŁ II: - Masz rację..... To bawmy się dalej. (Dzieci śpiewają piosenkę pt. ”Fantazja”) mgr Bożena Piechaczek – Kąkol nauczyciel nauczania zintegrowanego SP- 19 w Jastrzębiu ZdrojuUmieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych: zmiany@ największy w Polsce katalog szkół- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> (w zakładce "Nauka"). Julian Tuwim jest jednym z najbardziej znanych poetów dwudziestolecia międzywojennego. Jego poezja cechuje się oryginalnym językiem i zaskakującymi grami słownymi. Był współzałożycielem poetyckiej Skamander, która zaczęła formować się koło roku 1916. Tuwim znany był również ze swojego błyskotliwego poczucia humoru – pisał skecze, teksty piosenek oraz był jednym z założycieli kabaretu literackiego Pod Picadorem. Studiował prawo i polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, jednak nie skończył studiów. Jako poeta debiutuje w 1913 roku w Kurierze Warszawskim, a jego pierwszy tomik poetycki (Czyhanie na Boga) ukazuje się w 1918 roku. W kolejnych latach ukazują się następne tomiki Tuwima, w tym Sokrates tańczący. Julian Tuwim zasłynął także jako twórca utworów dla dzieci. Do najbardziej znanych wierszy dla dzieci należą Lokomotywa, Bambo, Rzepka i Ptasie radio. Julian Tuwim został uhonorowany Nagrodą Polskiego PEN Clubu (1935), dwukrotnie Nagrodą literacką miasta Łodzi (1928 i 9149) i oraz Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (1953). Zobacz więcej Zobacz mniej Julian Tuwim O GRZESIU KŁAMCZUCHU I JEGO CIOCI -Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam? -List proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła! -Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się, kochanie! -Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię! -Oj! Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! -Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci! -Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo. -No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo: List był do wuja Leona, A koperta... no, taka... tego... Nic takiego nadzwyczajnego, Na kopercie- nazwisko I Łódź... i ta ulica z numerem, I pamiętam wszystko: Że znaczek był z Belwederem, A jak wrzucałem list do skzrynki, To przechodził tatuś Halinki. I jeden oficer też wrzucał, Wysoki- wysoki, Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał, I jechała taksówka... i powóz... I krowę prowadzili... i trąbił autobus, I szły jakieś trzy dziewczynki, Jak wrzucałem ten list do skrzynki... Ciocia głową pokiwała, Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia: -Oj, Grzesiu, Grzesiu! Przecież ja ci wcale nie dalam Żadnego listu do wrzucenia!...

jak wrzucał to kucał